n0str0m0 n0str0m0
579
BLOG

Jajco.

n0str0m0 n0str0m0 Polityka Obserwuj notkę 12

Mialo byc o tym kogo typuje na kolejne samobojstwa (liczba mnoga sama mi sie wpisala po frojdowsku wslizgiem) sposrod naszego kolorowego kalejdoskopu selebrytuf. I tak sobie marzylem i wymyslalem, a to Danuska na tydzien przed rozwodem z Boleslawem, a to Bohdan wielu imion i jednego nazwiska z Edmundem, pomimo nadzoru wieziennego, w celi na szelkach, a to... i tu siegne wyzej nieco, Bronislaw, na polowaniu pomyli racza sarne z tym gosciem co ma taki wytrzeszcz oczu jak jelen. 

W sumie byloby mi wesolo nawet, tak sobie spekulowac, gdyby nie to, ze Seryjny Samobojca odstrzelil o wiele wiecej naszych niz Onych. I w tym momencie, jak od paru lat zreszta, zupelnie na serio zaczalem sie bac o zdrowie pana Antoniego, i tego czy umie przechodzic ulice bez spadniecia z wiaduktu pod betoniarke na przyklad. 

Tu dreszcze przeszly mnie nie tyle trwogi co nerw. Bo co tu duzo ukrywac, ironiczny usmieszek Zdradka wyparowal jak mgielka oddechu z ostrza brzytwy i... skonczyly sie zarty tak samo jak skonczyl sie okres ochronny na watahy... a nam stanelo stanac pod sciana.

Dlatego o czyms zuplenie innym dzis.

Pokarm tubylczy w azji jest jakby nie bylo egzotyczny. Z definicji. Dlatego tez, za kazdym razem, gdy odkryje od definicji tej wyjatek, ciesze sie jak mlody szpak. 

Tak sobie cazasem sie czaruje, ze przeciez powinno byc cos takiego, co jest uniwesalnym pokarmem ludu pracujacego miast i wsi od Szanghaju po Ursynow. No, niby co? No, niby jajco. Kurze, by wam nie obrzydzac pieknego poranka opisem jaja kaczego na przyklad, wszelkie dowcipy polityczne w tym wypadku niezamierzone. Albowiem jajo kacze to delikates, delicja, przysmak i afrodyzjak jest. I to nie tylko na Filipinach (gdzie na dodatek jakis wirus rzuca kazdego tlustego blondyna na golen) ale i w wiekszosci Orientu. U nasz jakos sie nie przyjelo, bowiem to kacze jajo co mam na mysli, to sie po naszemu nazywa zbuk. I znowu smiesznie. Z kaczym embrionem w srodku. Jak bede na was zly, to wam z detalami opisze. 

Kurze jajo natomiast to zupelny standard... od poczatkow lotnictwa. A jednak mozna miec pretensje do zoltkow, bo je uwilbiaja na chrupko. Z tego co pamietam, to u nasz im mniej sciete, tym bardziej popularne (szczegolnie zoltko, bialko juz mniej ponetne jest, gdy wyglad ma gila). Czy gotowane, czy smazone. A u nich - nie, smaza ci te jaja na czarno-brazowo. I to jeszcze na oleju, by temperature podwyzszyc i babelki w strukturze proteinowej wymusic. Ja tego z nieprzymuszonej woli nie lykam, bo przeciez honor mam i jajo sadzone musi po prostu byc biale i nieobslizgle, a nie zespawane, jak z pieca martenowskiego. 

Poszukujacy miekkosci w azji moze znalezc wersje "soft"... ale to tez ekstrema, tyle ze w druga strone. Cos jak jajko po wiedensku, w szklance, tylko bez szklanki i jajkow jest dwa. Robia je tak, ze nalewaja wrzatek do aluminiowego kubka, odczekuja az sie ustoi (temperatura cirka ebaut a moze i mniej niz 90°C) i maczaja w tym jaja przez minute i pol. Co z tego jest? Ano, breja, panie i porobstwo. Podaja to z tostowanym chlebem z pokrojonym w plasterki maslem (tropiki, wiec maslo zamrozone i niesmarowalne) i marmeladom kokosowa. Podane to wszystko jest z kawa z mlekiem skondensowaym. Mokre do szpiku jajca sie wybija na spodek, obsypuje bialym pieprzem, oblewa gesta soja (pomimo slodkosci ma w sobie dosc soli) i je a to lyzeczka, a to maczanka tostowo-marmeladowa. Lyzeczka jest trudniej, bo sie jaja slizgaja nieporadnie jak te eskargoty w Pretty Woman, co sie wysmyrgnely z dloni Julci R. 

Co jeszcze? Ano, juz mialem napisac, ze do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic. Taki zestaw tostowo-jajeczny na sniadanko polecam kazdemu odwaznemu. A dla nieodwaznych mam to. 

Tu dygresja polaczona z opisem przyrody bedzie, wiec mozna smialo skoczyc do nastepnego akapitu. Widok taki wam roztocze: na niebie slonce tropikow, troche nizej lisc palmowy lagodnie sie buja, cien rzucajac mimochodem. Wilgotnosc 100% - co najmniej. Wesolo i kolorowo kwitnie plesn. Trudno oczekiwac, ze w ogrodku strzeli w niebo krzaczek bazylii na ten przyklad, czy chocby pietruszka. Bo nie. Stad zupelnie blisko do deprechy, bo jak trawa, to tylko cytrynowa, jak bazylia, to swieta (holy basil z Tajlandii, ladna, ale jednak obca), jak pomidory, to z pewexu - i zupelnie bez smaku. 

Koperek jednakowoz jest roslina w pelni zaaklimatyzowana tu. Co wiecej, podejrzewam, ze rosl tu jeszcze w czasach przedpotopowych.  A swojski on jest, o wiele bardziej niz jaja rodem z krematorium czy inne obslizglosci. I tu nagle radosc. Albowiem odkrylem cala zyle zielska w tajskim markecie. To i kupilem, w nadziei, ze moze zakisze ogora. Na przyklad. Mozna dodac przeciez i do kartofelkow.

Na tym sie moje propozycje gastronomiczne skonczyly. 

Tymczasem Lala pokrzyzowala mi plany (i rozszerzyla horyzonty). Wziela i ukradla mi znaczna czesc warzywa. Obmyte a nieposztkowane galazki na patelnie pelna oleju wrzucila. W ilosci industrialno-hurtowej, taki ekwiwalent jednego z trzech tulipanow na Dzien Kobiet. Nie czekajac az sie zwegla, zalala je jajami rozbeltanymi, tak, ze w calosci koper przykryly. To wszystko zostawila do zbrazowienia, czego przeciez jak przedtem pisalem - nie lubie. I podala. Z bialym ryzem, z sosem chili (tajskim) i z szybko usmazonym czyms zielono-miesnym na boku. 

I wiecie co? No po prostu slow mi brak.

n0str0m0
O mnie n0str0m0

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka